wtorek, 13 marca 2012

#2 "Właśnie. Jedną z milionów"

-Tato!-zawołałam-Czy musimy tu stać? Zimno jest!
-Możecie iść do domu! My sobie poradzimy!
-Zayn, jak chcesz, to możemy wracać-powiedziałam.
-To chodźmy. Prawdę mówiąc, jest trochę zimno.
-Oj tak. To przez jezioro-odparłam.
-Czyli następny dowód na to, że jeziora to samo zło-zaśmiał się Zayn.
Pożgnałam tatę i poszliśmy w stronę mojego domu. Znów ta krępująca cisza. Dopóki Zayn nie spytał:
-Jak bardzo jest ci zimno? W skali od 1 do 10?
-Emmm... 8 i pół-odparłam.
-To masz szczęście.
-Czemu?-zdziwiłam się.
-Od 8 przytulam na rozgrzanie...
Objął mnie ostrożnie i pocierał moje ramię ręką. Tylko jedno słowo przechodziło mi przez myśl. Orgazm. No
nie, przesadziłam, ale było mi bardzo przyjemnie iść koło Zayna, który mnie przytulał. Zrobiło mi się
przyjemnie ciepło.
-Lubisz tą miejscowość?-spytał.
-Nie wiem. Nie mam do niej żadnych sentymentów, nie przeżyłam cudownego dzieciństwa, mogłabym
wyjechać i nie musiałabym już nigdy wracać. No chyba że odwiedzić rodziców.
-Nie będzie ci przeszkadzało jak będę zadawał dużo pytań?
-Nie, skąd-powiedziałam.
-W takim razie... Masz twittera?
-Tak.
-Jesteś jednym z moich followersów?
-No pewnie.
-Czyli jesteś jedną z dwóch tych milionów-zaśmiał się.
-Właśnie. Jedną z milionów-dodałam cicho.
Chyba usłyszał, bo spojrzał na mnie lustrująco.
-Jestes inna-powiedział-Nie piszczysz, nie skaczesz, a jednak przeżywasz wszystko bardziej niż wszystkie fanki razem wzięte.
-Po prostu... Przyjęłam do wiadomości, że idę obok Zayna Malika, który dzisiejszą noc spędzi w pokoju obok mojego.
-Nie idziesz. Od dłuższego czasu stoimy w miejscu.
Uświadomiłam sobie co to znaczy. Nie mogę sobie pozwolić by się w nim zakochać. Przecież on mieszka 2 tys. kilometrów stąd, a poza tym jest sławny i bogaty. Dlaczego miałby chcieć wiązać się z dziewczyną z takiej dziury, na dodatek bez żadnych perspektyw.
-Chodźmy-powiedziałam ostro.
Zayn pokiwał głową i poszliśmy. Przez cały czas mnie obejmował, ale teraz ledwo mnie dotykał. Czyżby myślał o tym co ja? Nie to nie możliwe. Głupie myśli panoszyły się w mojej głowie. Tsa... Zayn Malik bijący się z myślami, bo nie chce się zakochać w prostej dziewczynie. Głupie.
-Od dawna znasz Sonię i Alicję?-spytał.
-Dość długo. Praktycznie od zawsze, bo to jest mała wieś i wszyscy wszystkich znają. Wiesz na grillu są zawsze wszyscy mieszkańcy i na wszystkich innych imprezach.
-Długo. My znamy się z chłopakami krótko, bo to tylko kilka lat, ale przecież nie o to chodzi żeby znać się całe życie, ale żeby dobrze się ze sobą bawić i mieć zaufanie do drugiego człowieka. Albo do czworga innych ludzi.
Po chwili wahania zaczął:
-Chciałbym... A zresztą, nieważne.
-Na pewno nie. Powiedz-nalegałam.
-No dobrze... Chciałbym wymienić się z tobą telefonami...
-Jesteś pewnien? Chcesz wymienić telefon najnowszej generacji na mojego grata?-spytałam ironicznie.
-Przecież wiesz, że nie o to mi chodzi. Chodziło mi o numer telefonu.
-Wiem, wiem. Żartowałam. Dam ci w domu. Nie mam przy sobie telefonu, a moja pamięć niestety nie jest w stanie zapamiętac 9 cyferek.
Uśmiech zakwitł na jego twarzy. Znowu głupie myśli. Zrobił to tylko z grzeczności. Bo po co innego miałby to robić? Wyjedzie stąd i za dwa dni zapomni o moim istnieniu, a numer zgubi mu się wśród tysiąca innych. Ale w takim razie skąd ten uśmiech? Dość, wystarczy. Muszę coś powiedzieć, żeby przestać o tym myśleć.
-Może byśmy...-powiedzieliśmy jednocześnie.
-Ty pierwszy-powiedziałam.
-Może byśmy porozmawiali o czymś bardziej osobistym? Na przykład o tym dlaczego ten chłopak , który przyszedł z kierowcą, patrzył się na mnie jakby chciał mnie zabić?
-Haha. Łukasz jest... Hm... Moim byłym i niewiadomo czemu jest o mnie chorobliwie zazdrosny. Mimo wszystko...
-Skrzywdził cię?-zapytał Zayn.
-Można tak powiedzieć-odparłam.
-Ale nie powiesz mi co zrobił, prawda?
Zaśmiałam się cicho.
-Może kiedyś ci powiem, a tymczasem musimy tu skręcić, bo inaczej nie dojdziemy do mnie do domu-odparłam.
-Spieszy ci się?-spytał-Bo mi się bardzo miło z tobą rozmawiało i jakoś nie mam ochoty kontynuować tej rozmowy z Louisem, Harrym i Niallem na głowie.
-Ale... Jest zimno-zauważyłam.
Oddam ci bluzę...-widząc, że mnie to nie przekonało kontynuował-Znajdziemy jakąś ławkę, wezmę cię na kolana i przytulę...
Uśmiechało mi się to , więc powiedziałam:
-Dobrze... Ale nie za długo, bo się rozchoruję i będę miała ferie z zapaleniem płuc.
-Jasne. Tylko chwileczkę.
Skręciliśmy w kierunku odwrotnym do mojego domu i usiedliśmy się na ławce pod jedynym sklepem w tej dziurze. Tak jak obiecał, posłusznie zdjęł bluzę i wziął mnie na kolana.
-O czym chciałbyś porozmawiać?
-O tobie i o mnie. Chciałbym żebyśmy się poznali. W końcu gdyby nie ty siedzielibyśmy w zimnym autobusie i prawdopodobnie musielibyśmy dzwonić po pomoc, a tego moja męska duma by nie zniosła-odparł.
-No dobrze. To może zacznijmy od tego, że mam przerąbane, bo moi rodzice zawsze wiedzą jak coś kombinuje i prędzej czy później to ze mnie wyciągną.
-Na przykład kiedy?-spytał.
-Wiesz, że jak mój tata wróci do domu i zobaczy, że mnie nie ma to obudzi całą wieś żeby mnie szukali...-odpowiedziałam.
-A ty wiesz, że to się nazywa wymigiwanie od odpowiedzi?
-Dobra, dobra. Ale potem ja ci zadam pytanie i się zdziwisz-ostrzegłam go-No więc kiedyś próbowałam wyjść na nockę do Łukasza. Zatrudniłam nawet Alicję i Sonię, że niby ide do jednej z nich, ale tuż przed drzwiami tata złapał mnie za kaptur i spytał dokąd tak naprawdę idę.
-Roześmiał się głośno i powiedział:
-I przyznałaś się tak od razu?
-Jeszcze nie widziałeś hipnotyzujących oczu mojego taty-odparłam-Teraz moja kolej na zadanie pytania...
-Ciekawe co za pytanie wymyśliłaś...
-Zastanawiam się czy wydarzyło ci się zrobić coś takiego, co twoi rodzice bezmyślnie opowiadają na każdym spotkaniu rodzinnym, a ty wtedy masz ochotę spalić się ze wstydu?
-Chyba rzeczywiście musimy już wracać.
-O nie, nie, nie. Najpierw odpowiedz.
Westchnął.
-Idziemy.
-Nie. Nie zejdę ci z kolan, dopóki nie odpowiesz.
Znów westchnął. Zrobił najgłupszą rzecz na świecie, a mianowicie podniósł mnie na rękach i wstał ze mną.
-Oszalałeś? Postaw mnie na ziemię!-powiedziałam.
-I tak nie odpowiem na twoje pytanie. Jest zbyt osobiste i ... bolesne...
-Ale postaw mnie na ziemię. Pójdę sama...
Po chwili namysłu postawił mnie na ziemi,
-Na pewno...-zaczęłam.
-Nie odpowiem.
-Eh... No to chodźmy.

4 komentarze:

  1. Ty to tam wiesz =) Specjalnie mi tak piszesz, bo nie chcesz żeby mi się zrobiło smutno ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. No jasne xd A w ogóle to "nieprawda" się pisze razem xd

    OdpowiedzUsuń