środa, 18 kwietnia 2012

#5 "Masz mnie tutaj. Prawdziwego. W 3D."

(next day)Paulina:
Rano obudziłam się z bardzo dołującą myślą. Mój ukochany zespół opuszcza mój dom. Teraz szykowałam się psychicznie spamując tablicę na fb i twittera wpisami o nich. Oczywiście nawet mi do głowy nie przyszło
żeby napisać, że są u mnie w domu. Chciałam spędzić z nimi te kilka godzin, ale... Coś mnie
powstrzymywało przed wyłączeniem komputera i pójściem, do któregoś z ich pokoju. Po prostu chciałam
mieć święty spokój. Długo jednak go nie miałam, bo ktoś zapukał do drzwi.
-Wejść-burknęłam.
Drzwi uchyliły się. Po chwili ujrzałam ciemnobrązową czuprynę Zayna.
-Co się stało?-spytałam.
-Nic się nie stało. Ale wiesz, chciałbym jeszcze z tobbą porozmawiać zanim wyjedziemy.
-Ech... Siadaj-powiedziałam poklepując krzesło.
Zamknął cicho drzwi i usiadł szczerząc się niesamowicie seksownie.
-Ale musimy być cicho-rzekł-Bo jak usłyszą, że tu jestem to zaraz tu przylecą.
Usłyszałąm kroki za drzwiami. Zayn szybko schował się pod biurko. Włączyłam pierwsze, lepsze zdjęcie
jakiejś dziewczyny i wpatrywałam się w nie uważnie. Sekundę później drzwi się otwarły i zobaczyłam Nialla.
-Wydawało mi się, że Zayn tu wszedł-powiedział.
-Masz rację. Wydawało ci się.
Uśmiechnął się i pokazał palcem na biurko. Pokiwałam głową, a on powiedział bezgłośnie"To ja nie
przeszkadzam" i zamknął za sobą drzwi. Zayn wyszedł spod biurka robiąc przy tym trochę hałasu.
Wyszczerzył się niewinnie. Jest niewyobrażalnie piękny kiedy się uśmiecha. Zresztą kiedy się nie uśmiecha,
przygryza wargę, mruga, jest zdziwiony czy smutny to też jest piękny. Usiadł się na krześle .
-Co tam robisz?-zapytał.
-A nic. Oglądam twoje zdjęcia.
-Po co? Masz mnie tutaj. Prawdziwego. W 3D.
-Tak, tylko że ty, ty w 3D, dzisiaj wyjeżdżasz i nie zostanie mi nic poza zdjęciami i wspomnieniami. I będę
musiała pogodzić się z myślą, że już więcej cię nie zobaczę. Że będziesz mieszkał 2 tysiące kilometrów stąd.
I że prawdopodobnie zapomnisz i mnie i o tym, że nocowałeś kiedyś u mnie w domu. No i że nigdy więcej
już się tu nie zjawisz. Nie mam racji?
Nie odpowiedział i wyraźnie posmutniał.
-Nie, przepraszam. Zapomnijmy o tym co teraz powiedziałam. Bądź szczęśliwy w UK i zapomnij, że dzięki
głupiemu wyładowaniu akumulatora spełniło się moje największe marzenie. Bo ja jestem nieważna w całej
biografii twojego życia. Ale to nie twoja wina, że moje całe dotychczasowe życie legnie w gruzach, bo nie
będę w stanie skupić się na niczym. Tylko na myśleniu"A dwa dni temu z tego kubka pił Zayn".
-Chyba jednak moja wina. Trzeba się było przespać jedną noc w zimnym busie i nie zawracać ci głowy.
-Nawet nie wiesz jakie wtedy dałeś mi szczęście podchodząc do mnie. Z pewnością przyczyniłeś się do tego,
że te dwa dni były najcudowniejsze w całym moim życiu-odparłam.
-Na pewno będzie w twoim życiu ktoś kto sprawi, że przeżyjesz coś cudowniejszego niż dwa dni z piątką
debili-powiedział.
Szczerze w to wątpiłam, ale nie odpowiedziałam.
-Nie bądź taka smutna-powiedział cicho.
-Ja nie jestem smutna-odrzekłam-Tylko trochę... Przygnębiona.
Znów zniewalająco się uśmiechnął. Przysunął trochę bliżej mnie swoje krzesło i oglądał razem ze mną swoje
zdjęcia.
-To mi się nie podoba-mruknął.
Mi tam się podoba każde jego zdjęcie, więc tylko uśmiechnęłam się pod nosem.
-Z czego się tak śmiejesz?-spytał.
-Bo widzisz, mi się podoba każde twoje zdjęcie.
-Miło słyszeć.
-Naprawdę.
-Niall wie, że tu jestam, prawda?-zapytał.
Pokiwałam głową. Zamyślił się.
-I zostawił nas w spokoju, tak bez denerwowania mnie?-pytał dalej.
-Tak.
-To znaczy, że...-zaczął.
Nie przerywałam mu, ale już nie dokończył. Zamiast tego zajrzał mi głęboko w oczy. Utonęłam w jego
orzechowym spojrzeniu. A on przybliżył się jeszcze bardziej powodując nagłe przyspieszenie bicia mojego
serca. Poczułam jego ciepły oddech na twarzy. nasze usta dzieliły milimetry. I wtedy usłyszeliśmy głośny
śmiech i rumor za drzwiami. No chyba się wścieknę. Zayn odsunął się gwałtownie i cicho parsknął pod
nosem.
-Dzięki Niall!-krzyknął.
-Prze... Prze... Przepraszam-powiedział Niall zza drzwi.
Zagryzłam wargę, świadoma tego co miało się przed chwilą wydarzyć. Niall musiał stać pod drzwiami i
podglądać przez dziurkę od klucza. Zayn bez słowa podszedł do drzwi, otworzył je i spojrzał na Nialla jakby
chciał powiedzieć: "Naprawdę Bro? Myślisz, że przepraszam wystarczy?". Żaden z nich nie zwracał na mnie
w tym momencie uwagi, a mnie ogarnęła wielka ochota zeby popłakać, więc spokojnie wypuściłąm dwie
łezki. Niall uciekł przed groźnym spojrzeniem Zayna. Ten zamknął za nim drzwi. Odwrócił się w moją stronę
zakłopotany.
-Płakałaś-stwierdził.
-Nie-odparłam-Zaczerwieniły mi się oczy od komputera.
-Nieprawda. Płakałaś. Dlaczego?
Wzruszyłam ramionami obojętnie odwracając głowę.
-Paulina proszę... Nie płacz. Nigdy nie wiem jak się zachować w takich sytuacjach. Dlaczego zachowywałam
się jak rozwydrzona nastolatka? Nie odpowiadałam mu, ani nawet nie spojrzałąm w jego stronę. A on widząc, że nie zamierzam z własnej woli z nim rozmawiać, podszedł bliżej. Usiadł na tym samym miejscu co przed chwilą. Nie chciałam żeby był tak blisko mnie... Czułam się skrępowana. Obrócił moją twarz tak, że stykała się lekko z jego twarzą. Kciukami starł łzy spod moich oczu. Zamknęłam oczy pod wpływem dotyku jego palców. No i co niby sobie wyobrażaliśmy? Nie wiem, ale było cudownie.
-Co my robimy?-spytałam-Przecież nie powinniśmy.
Nie odpowiedział. Palcami przeczesałam mu włosy. Były takie miękkie i jedwabiste.
-Chyba popsułam ci fryzurę-powiedziałam, licząc, że to go opamięta, bo sama nie zamierzałam się od niego
odsuwać.
Znów nawet nie odpowiedział, ale odsunął delikatnie nasze twarze. Nie byłam w stanie się nie uśmiechnąć
widząc jego urocze oczy. A on wyraźnie bił się z myślami. W końcu bardzo gwałtownie zetknął nasze wargi.
Po chwili poczułam jak się uśmiecha. Kiedy się odsunęliśmy od siebie powiedziałam:
-Z tego wynikną same kłopoty.
-Wiem... Ale chciałbym spróbować. I wiem, że to nie będzie łatwe.
-To raczej będzie bardzo trudne.
-Wiesz... Pragnę chodzić z tobą za rękę, przytulać cię bez powody, całować cię kiedy wszyscy patrzą, śmiać
się i spędzać z tobą dużo czasu. Czy to źle, że chce być z tobą szczęśliwy?
-Jesteś bardzo pewny swoich uczuć jak na 3 dzień znajomości-zaśmiałam się.
Spuścił na chwilę niepewnie wzrok, ale po chwili podniósł oczy do góry i rzekł z mocą w głosie:
-Nie potrzebuję więcej czasu. Poznawać się możemy całe życie.
Jeszcze raz rozwaliłam mu fryzurę. Uśmiechął się tak... Zaynowo.
-Będziesz musiał odwiedzić łazienkę, zanim wyjedziecie-powiedziałam wskazując na jego włosy.
Na wspomnienie o wyjeździe momentalnie posmutniał.
-Teraz to ty będziesz płakać?-zapytałam.
Parsknął śmiechem.
-Nie rozśmieszaj mnie-poprosił.
-Będę. Bo jestem samolubna i lubię patrzeć jak się uśmiechasz.
-O nie. Nie jesteś samolubna. Tylko słodka i kochana.
-Jestem podstępna. Chciałam się przekonać co powiesz.
Znów zbliżył się do mnie. Jejku, to ciepło jego ciała było takie urocze. Przysunął usta do mojego ucha i zaczął
szeptać:
-Piękna, cudowna, słodka, seksowna, prześliczna, wspaniała...
-Przestań...
Pokręcił głową, ale nie dał rady kontynuować, bo przerwało mu pukanie do drzwi. Westchnęłam i poszłam je
otworzyć. Nie był to Niall, którego się spodziewałam, tylko Liam. Trzymał w ręku jakiś tobołek Zaprosiłam
go gestem do środka, ale pokręcił głową i powiedział:
-Chciałem tylko powiedzieć Zaynowi, że musimy się już powoli zbierać.
-Jasne, jasne. Już idę-odparł Zayn.
-Idziecie z nami?-zapytał Liam mając na myśli mnie, Alicję i Sonię.
-Chyba tak. W każdym razie ja idę-powiedziałam.
-To my już wychodzimy, więc...
-Poczekajcie chwilkę, tylko znajdę moją bluzę i możemy iść.
Pogrzebałam w syfie na podłodze(wczoraj był porządek, ale rano tak jakoś... zrobił się syf). Przy okazji wpadł
mi w ręce mój pamiętnik. Ostatnio pisałam w nim jakieś... hohoho. Schowałam go do kieszeni postanawiając,
że jak wrócę do domu to poczytam sobie moje bazgroły sprzed paru miesięcy.
-Możemy iść po resztę-powiedziałam.

***

Kiedy szliśmy, Zayn i ja cały czas byliśmy na końcu naszej grupy. Delikatnie, opuszkami palców stykaliśmy
nasze dłonie. W końcu znaleźliśmy się na miejscu. Postanowiłam, ze nie będzie mądre jak rozpłaczę się tutaj.
Zayn na chwilę mocno ścisnął moją rękę, po czym puścił ją i powiedział, tak bym tylko ja usłyszała:
-Chodź ze mną na chwilkę.
Po cichu oddaliliśmy się od reszty. Zayn pociągnął mnie w stronę stojącego nieopodal murka. Usiedliśmy.
-Będę za tobą tęsknił-wymamrotał.
-Ja za tobą też.
-Musisz pamiętać, że nie możesz wierzyć we wszystko co przeczytasz, albo zobaczysz na zdjęciu-ostrzegł
mnie.
-Wiem, Zayn.
Chwycił moją twarz w dłonie i pocałował mnie. Potem puścił mnie i wstał. Kiedy wróciliśmy pod bus,
wszyscy stali już pod drzwiami i czekali na nas.
-Lepiej nie przeciagajmy pożegnania-powiedziałam łamiącym się głosem.
-Masz racje-poparł mnie Harry. Najpierw pożegnał się ze mną Liam , przytulając mnie i dając potężnego buziaka w
policzek. Później Harry, następnie Louis, po nim Niall, który brdzo długo nie chciał mnie puścić(w
porównaniu z tym jak długo tulił Sonię, to i tak było krótko), a na końcu Zayn zamknął mnie na chwilę w
swoich ramionach. Potem wsiedli do busa zajmując swoje miejsca. Stanęli przy oknach machając nam kiedy
bus ruszył. Biegłyśmy chwilę za nimi. Ostatnią rzeczą jaką widziałąm był zniewalający uśmiech Zayna
posyłającego buziaczki. "Złapałam" je i kiedy znów spojrzałam w ich stronę nie było ich widać. Odwróciłam
się w stronę Alicji i Sonii, które w milczeniu stały za mną. Wsadziłam ręce do kieszeni. Prawą ręką
wymacałam mój pamiętnik. Otwarłam go na ostatnim wpisie. Zaczęłam czytać od słów"Właśnie słucham
piosenki mojego owego ulubionego zespołu. Dopiero poznaję ich oraz ich piosenki, ale już czuję jakbym
znała tych chłopaków od zawsze. Zespół nazywa się One Direction. To boysband. Pięć słodkich ciasteczek o
anielskich głosach. Harry, Liam, Louis, Niall i Zayn. Zayn jest chyba najprzystojniejszy. Mam nadzieję, że
kiedyś ich poznam". No to spełniły się moje marzenia. Nawet całowałam się z jednym z nich. Ale on jest
teraz w drodzę na konccert, a ja mam nadzieję, że go jeszcze kiedyś zobaczę.

***

Zayn:
Kiedy patrzyłem na oddalające się sylwetki Pauliny, Sonii i Alicji, już zacząłem tęsknić. Sam chciałem się
pobić za to szczeniackie zachowanie. Uważałem, że najgłupszą rzeczą jaką mogłem zrobić było całowanie jej,
ale... Na pewno jej nie zawiodę. Przysięgam, że jak tylko będę mógł to ją zabiorę ze sobą do Londynu. Abo
gdzieś indziej. Ale na pewno nie jest to ostatni raz jak ją widziałem. Ktoś poklepał mnie po ramieniu. To
Liam. Powiedział:
-Może już usiądziesz?
-No już.
Usiadłem i założyłem słuchawki na uszy, bo jakoś nie miałem ochoty wysłuchiwać wrzasków tego stada.

2 komentarze:

  1. Nie zgadzam się z tym, że to twój najgorszy rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  2. haha ;p Ale to jest mój najgorszy rozdział... Zawsze się spieszę z akcją xx

    OdpowiedzUsuń